Siedziałem i tępo patrzyłem się w ekran telewizora, nie zwracając uwagi na przelatujące przez niego obrazki. Przypominały mi się cudowne chwile Lou, zapach jego włosów, jego uśmiech... Ból pojawiający się w moim sercu był potworny, ale go ignorowałem. Nie widziałem też osób z mojego otoczenia, tego co robiły.
- Niall mocniej.
- Louis nie mogę.
- Niall pchaj mocniej!!!
- Lou ja na prawdę nie mogę.
- Niall jeszcze trochę ja wiem że dasz radę, jeden raz pchaaaaj - krzyczał Lou...
- Ale ja na prawdę nie mogę - łzy wysiłku napływały mi do oczu, jedno pchnięcie. Jedno jedyne pchnięcie a ją nie miałem na niego siły, wiedziałem że jeśli mi się uda Lou będzie w niebie ale ja już nie miałem siły. Od pół godziny siedzieliśmy w tej sypialni ale ja nie potrafiłem, to było zbyt męczące by zrobić jeszcze jedno pchnięcie.
- Niall, proszę jeden raz. Dla mnie, dla nas - Lou błagał a ją się ugiąłem i zrobiłem to pchnięcie.
- Taaaak - wykrzyknął Lou z uśmiechem na twarzy a komoda w końcu stanęła na swoim miejscu.
Śmiałem się na samo wspomnienie, najwyraźniej w nieodpowiednim momencie bo oczy moich towarzyszy skierowały się na mnie.
- Sorry, przypomniało mi się coś - wydukałem i wróciłem do tępego wpatrywania się w ekran po którym przewijały się jakieś obrazki. Nie mogłem się skupić na filmie, nie potrafiłem o niczym konkretnym myśleć. Zerknąłem w prawo gdzie siedziała Dona wtulona w Hazze, po mojej lewej stronie Nat spała wtulona w Liam'a, który głaskał ją po głowie.
Miałem wrażenie że film dłużył się niemiłosiernie, za oknami zrobiło już się ciemno... Zegar wskazywał 10 wieczorem, Nat spała na Liamie, Dona leżała pół śpiąca między mną a Harrym.
- Chodź do łóżka - Hazz wziął Done na ręce i ruszył w kierunku swojej sypialni.
- A co z Nat?? - zapytała śpiąc na jego ramieniu.
- Może spać ze mną, przynajmniej nie ma koszmarów i się wysypia - Li, próbował przekonać Done że to dobrze zrobi na sen Nat.
- Nooo... Dobra, w końcu ty to ten O.D.P.O.W.I.E.D
Z.I.A.L.N.Y - powiedziała literując ostatni wyraz. Zastanawiałem się czy specjalnie czy dla tego by nie pomylić go z innym, gdyż angielskim na co dzień posługiwała się od niedawna. Właściwie to podobno angielski opanowała tak dobrze na kilka tygodni przed koncertem na którym ją, je, poznaliśmy.
Liam chwycił Nat mocno, pocałował w głowę i poszedł do siebie. Znów zostałem sam, sam na sam z myślami.
Szliśmy z Lou nabrzeżem i rozmawialiśmy, była gwieździsta noc a my urwaliśmy się z bankietu i poszliśmy na spacer. Mocno wtuliłem się w Lou gdy usieliśmy na skarpie patrząc w niebo...
- Pięknie - powiedział
- Tak, masz rację wygląda to pięknie...Dlaczego tak nie może być zawsze? - do oczu napłynęły mi łzy...
- Niall, przecież wiesz... Tyle razy już próbowaliśmy im wszystkim powiedzieć... Ty, ja.. Chciałbym by to było łatwiejsze ale, oni nas nie.zaakceptują tak jak nie akceptują WYIMAGINOWANEGO przez kogoś mojego związku z Harrym. Nie chce byś cierpiał.
- Lou, wiesz że to dla mnie ciężkie. Mimo że wszyscy mówią że powinniśmy żyć tak jak chcemy to nie akceptują homoseksualizmu i potępiają osoby o tej orientacji. Nie rozumieją nas - po moim policzku pociekła pojedyncza łza, Lou zbliżył kciuk i delikatnie ją otarł... Poczułem motyle w brzuchu i się mimowolnie uśmiechnąłem.
- Jest tak spokojnie prawda, nikt do nas nie podbiegnie. Nikt nie zacznie piszczeć... Bo większość ludzi śpi - spojrzał na zegarek - może wracajmy minęło już sporo czasu od naszej ucieczki.
- Czasem chciałbym byśmy nie byli sławni, byśmy nie byli osobami publicznymi wtedy moglibyśmy robić co byśmy chcieli.
- Niall nie zapominaj że to dzięki x-factorowi się spotkaliśmy i dzięki temu jesteśmy razem i jesteśmy szczęśliwi.
- Wiem Lou, wiem ale ja... Pragnę naszego szczęścia - Lou złączył nasze usta w namiętnym pocałunku.
Wstaliśmy i ciągle trzymając się za ręce ruszyliśmy wąską ścieżką w stronę budynku w którym odbywała się impreza. Zastanawiałem się czy nasi pryjaciele zauważyli nasze zniknięcie.
czwartek, 6 lutego 2014
Part 6
sobota, 1 lutego 2014
Part 5
- Nooo taak - wyjąkałem, uśmiechając się.
- Ohh... Film się skończył - Nat wskazała na telewizor na którym pojawiły się napisy końcowe.
- Włączyć nowy koch... - Li przerwał w pół słowa ale doskonale wiedziałem co chciał powiedzieć, Nat kiwnęła głową potwierdzajac że ogladnęła by film - To ją coś wybiorę a ty sobie sweety usiądź - cmoknął ją w nos a ona grzecznie usiadła w rogu kanapy.
- Może być "Obecność"? - zapytał - to horror - odpowiedział na niezadane pytanie Nat, który wyczytał z jej oczu.
- Jasne, ale usiądź blisko, chce się przytulić.
Ja siedziałem spokojnie, nie chciałem angażować się w ta rozmowę, moje myśli ciągle ciągnie do Lou. Jego śmierć wcale nie była tak dawno, nie chciałem zapomnieć o nim. W końcu dopiero kilka dni minęło od jego śmierci. Oni chcieli zachować pozory normalności, wiem że cierpieli, ją nie potrafiłem bo dla mnie to nie był zwykły przyjaciel.
Wstałeś z kanapy i podszedłem do kuchni po jakąś przekąske...
- Wziąć wam coś? - zawołałem z kuchni chwytając chrupki i pepsi...
Podeszłem do wejścia do salonu i zobaczyłem Liama przytulającego się do Nat. Ona podniosła głowę i popatrzyła mu prosto w oczy... Chwycił jej podbródek i złączył ich usta w pocałunku, o mało nie upuściłem butelki pepsi.
- Dobra, to puszczajcie ten film - powiedziałem a chwilę potem weszłem do pokoju... Odsunęli się od siebie i znów siedzieli tylko wtuleni w siebie.
Film minął nam w miarę spokojnie zwracając na to że był to horror, Nat kilka razy wtuliła twarz w pierś Liama by nie widzieć jakiejś sceny, szczerze mówiąc ten film zainteresował mnie bardziej niż poprzedni choć na chwilę zapomniałem o bólu, strachu, śmierci i smutku który górował teraz w moim szarym świecie. Zetknąłem za okno zmierzchwiało, zegar wskazywał 7 popołudniu, nie byłem śpiący od wypadku mało sypiałem jak na mnie to nawet mało jadłem. Popatrzył na parke obok mnie, Nat spała a Li głaskał ją po głowie. To był cudowny obrazek, poczułem ukłócie zazdrości ją już tak z nikim nie będę leżeć.
- Wstawać śpiochu - Lou zaczął mnie łaskotać...
- Skończ, skończ... Proszę... Skończ... Lou!!! Proszę skończ - wiłem się ze śmiechu, prosząc by skończył.
- Ciszej bo nas usłyszą - szepnął mi wprost do ucha po czym przygryzł płatek mojego ucha...
- To przestan!!! Lou, wiesz że mam łaskotki! Lou!!!
- Niall jest trzecia nad ranem oni wszyscy śpią, ciszej - cmoknął mnie w policzek nie przestając mnie łaskotać.
- To czemu mnie budzisz?? Człowieku, taki piękny sen miałem a ty mnie obudziłeś...
- Cook ci się śniło??
- Ty, kochanie - pokazałem palcem Lou.
- A dokładniej można prosić?? - Lou zrobił słodkie oczka.
- Nooo, śniło mi się że jesteśmy na randce w parku, spaceruje sobie... Potem pociągnąłeś mnie nad staw i tam mnie pocałowałeś - uśmiechnąłem się... A Lou złączył nasze usta w pocałunku...
- Więc po co mnie obudziłeś?
- No wiesz... Jak dla mnie to możesz tu zostać, ale to ty powiesz im jutro całą prawdę bo... No wiesz, ją nie potrafię.
- Mogę im powiedzieć, ale... Chcesz tego już?
- No, właściwie to nie wiem... Z jednej strony chciałbym a z drugiej... Się boję.
- Spokojnie, poczekamy ją też boję się ich reakcji. Dobranoc kochanie - pocałował go i wyszedłem udając się do swojego pokoju...
- Niall o czym tak myślisz??? - z myśli wyrwał mnie nagle głos Liam'a
- O miłości - odpowiedziałem wymijająco.
- Myślisz że Nat byłaby że mną szczęśliwa?? Boo... Nooo... Wiesz... Ja...
- Zakochałeś się.?- bardziej stwierdziłem niż zapytałem.
- Yyyyyyy... Nooo.... Skąd wiesz?
- Widziałem jam się całujecie. Wracałem do pokoju z przekąskami i was zobaczyłem.
- Nie mów nikomu, proszę Niall... Dona i Hazz urwali by mi nogi. Poza tym nie chce by ją fanki shejtowały. Poza tym jest między nami duża różnica wieku zwracając na to że żaden z nas nie miał dziewczyny młodszej od siebie o więcej niż dwa lata.
- Kiedyś będziecie musieli o tym powiedzieć, o was
- Ale jeszcze nie dziś - przytupił Nat, która właśnie zaczęła się obracać. Cmoknął ją w czoło i w tym.momencie usłyszeliśmy klucz przekręcany w drzwiach... Nat spała wtulona w Li a ją siedziałem obok nich.
- Heeeej - powiedziała Dona, patrząc się uważnie na Li i Nat.
- Hej, co tam? - próbowałem odwrócić jej uwagę od tego obrazka.
- Spoko, co robiliscie? - Hazz przyszedł jej z pomocą.
- Oglądaliśmy horror, Nat zasnęła - odpowiedział Li.
- Oglądamy coś jeszcze? - zapytałem.
- Jasne, co? - Dona odpuściła.