sobota, 25 kwietnia 2015

Jeszcze ważniejsze info!

Kochane moje misie... Dziś kilka ważnych informacji:

Pierwsza to taka że zawieszam to opowiadanie bo nie mam po prostu czasu a muszę ogarnąć oceny i skończyć ten rok z przyzwoitą średnią.
Poza tym prowadzę kilka innych (starszych) projektów, które muszę zakończyć... Mam nadzieję że zrozumiecie :*

Oczywiście zapraszam was na moje inne ff na blogspocie i wattpadzie :*

Kochani, wszyscy którzy są lub mogą przejść na wattpad niezwykle ułatwili by mi życie no i podnieśli morale bo mam tam mało czytelników a wiem że tu was troszkę jest.
Na wattpad jestem pod pseudonimem zlodziejka-marzen ale daję wam link do jednego z moich ff, które tam są. 
Kocham was misie :*
http://www.wattpad.com/story/32414951 

Jak wejdziecie na moje ff i klikniecie na mnie to pojawią się wam moje inne dzieła :* Serdecznie zapraszam i zapraszajcie innych.


Dla tych, których nie ma na wattpad - rejestracja jest szybka i łatwa i na prawdę jest tam wiele świetnych pisarzy. Jest aplikacja na telefon, na której ja ubóstwiam czytać. I zawsze pokazuje wam się że jest nowy rozdział więc nie musicie sami sprawdzać poprzez sprawdzanie czy daliście gwiazdkę lub przez czytanie kilku zdań :* Na prawdę łatwa i genialna apka :***

Do usłyszenia misie... Tu lub na wattpad :*

środa, 5 marca 2014

Ważne info!

Hej, hej. Pytacie mnie kiedy NEXT :p 
Więc mówię...
Kolejne części NOUIS'A będą zamieszczane od niedzieli :p
Ponieważ muszę poprawić oceny i nie mam czasu pisać :*

Buźki kochani. Dona *-*

czwartek, 6 lutego 2014

Part 6

   Siedziałem i tępo patrzyłem się w ekran telewizora, nie zwracając uwagi na przelatujące przez niego obrazki. Przypominały mi się cudowne chwile Lou, zapach jego włosów, jego uśmiech... Ból pojawiający się w moim sercu był potworny, ale go ignorowałem. Nie widziałem też osób z mojego otoczenia, tego co robiły.
- Niall mocniej.
- Louis nie mogę.
-  Niall pchaj mocniej!!!
- Lou ja na prawdę nie mogę.
- Niall jeszcze trochę ja wiem że dasz radę, jeden raz pchaaaaj - krzyczał Lou...
- Ale ja na prawdę nie mogę - łzy wysiłku napływały mi do oczu, jedno pchnięcie. Jedno jedyne pchnięcie a ją nie miałem na niego siły, wiedziałem że jeśli mi się uda Lou będzie w niebie ale ja już nie miałem siły. Od pół godziny siedzieliśmy w tej sypialni ale ja nie potrafiłem, to było zbyt męczące by zrobić jeszcze jedno pchnięcie.
- Niall, proszę jeden raz. Dla mnie, dla nas - Lou błagał a ją się ugiąłem i zrobiłem to pchnięcie.
- Taaaak - wykrzyknął Lou z uśmiechem na twarzy a komoda w końcu stanęła na swoim miejscu.
Śmiałem się na samo wspomnienie, najwyraźniej w nieodpowiednim momencie bo oczy moich towarzyszy skierowały się na mnie.
- Sorry, przypomniało mi się coś - wydukałem i wróciłem do tępego wpatrywania się w ekran po którym przewijały się jakieś obrazki. Nie mogłem się skupić na filmie, nie potrafiłem o niczym konkretnym myśleć. Zerknąłem w prawo gdzie siedziała Dona wtulona w Hazze, po mojej lewej stronie Nat spała wtulona w Liam'a, który głaskał ją po głowie.
Miałem wrażenie że film dłużył się niemiłosiernie, za oknami zrobiło już się ciemno... Zegar wskazywał 10 wieczorem, Nat spała na Liamie, Dona leżała pół śpiąca między mną a Harrym.
- Chodź do łóżka - Hazz wziął Done na ręce i ruszył w kierunku swojej sypialni.
- A co z Nat?? - zapytała śpiąc na jego ramieniu.
- Może spać ze mną, przynajmniej nie ma koszmarów i się wysypia - Li, próbował przekonać Done że to dobrze zrobi na sen Nat.
- Nooo... Dobra, w końcu ty to ten O.D.P.O.W.I.E.D
Z.I.A.L.N.Y - powiedziała literując ostatni wyraz. Zastanawiałem się czy specjalnie czy dla tego by nie pomylić go z innym, gdyż angielskim na co dzień posługiwała się od niedawna. Właściwie to podobno angielski opanowała tak dobrze na kilka tygodni przed koncertem na którym ją, je, poznaliśmy.
Liam chwycił Nat mocno, pocałował w głowę i poszedł do siebie. Znów zostałem sam, sam na sam z myślami.
Szliśmy z Lou nabrzeżem i rozmawialiśmy, była gwieździsta noc a my urwaliśmy się z bankietu i poszliśmy na spacer. Mocno wtuliłem się w Lou gdy usieliśmy na skarpie patrząc w niebo...
- Pięknie - powiedział
- Tak, masz rację wygląda to pięknie...Dlaczego tak nie może być zawsze? - do oczu napłynęły mi łzy...
- Niall, przecież wiesz... Tyle razy już próbowaliśmy im wszystkim powiedzieć... Ty, ja.. Chciałbym by to było łatwiejsze ale, oni nas nie.zaakceptują tak jak nie akceptują WYIMAGINOWANEGO przez kogoś mojego związku z Harrym. Nie chce byś cierpiał.
- Lou, wiesz że to dla mnie ciężkie. Mimo że wszyscy mówią że powinniśmy żyć tak jak chcemy to nie akceptują homoseksualizmu i potępiają osoby o tej orientacji. Nie rozumieją nas - po moim policzku pociekła pojedyncza łza, Lou zbliżył kciuk i delikatnie ją otarł... Poczułem motyle w brzuchu i się mimowolnie uśmiechnąłem.
- Jest tak spokojnie prawda, nikt do nas nie podbiegnie. Nikt nie zacznie piszczeć... Bo większość ludzi śpi - spojrzał na zegarek - może wracajmy minęło już sporo czasu od naszej ucieczki.
- Czasem chciałbym byśmy nie byli sławni, byśmy nie byli osobami publicznymi wtedy moglibyśmy robić co byśmy chcieli.
- Niall nie zapominaj że to dzięki x-factorowi się spotkaliśmy i dzięki temu jesteśmy razem i jesteśmy szczęśliwi.
- Wiem Lou, wiem ale ja... Pragnę naszego szczęścia - Lou złączył nasze usta w namiętnym pocałunku.
Wstaliśmy i ciągle trzymając się za ręce ruszyliśmy wąską ścieżką w stronę budynku w którym odbywała się impreza. Zastanawiałem się czy nasi pryjaciele zauważyli nasze zniknięcie.

sobota, 1 lutego 2014

Part 5

- Nooo taak - wyjąkałem, uśmiechając się.
- Ohh... Film się skończył - Nat wskazała na telewizor na którym pojawiły się napisy końcowe.
- Włączyć nowy koch... - Li przerwał w pół słowa ale doskonale wiedziałem co chciał powiedzieć, Nat kiwnęła głową potwierdzajac że ogladnęła by film - To ją coś wybiorę a ty sobie sweety  usiądź - cmoknął ją w nos a ona grzecznie usiadła w rogu kanapy.
- Może być "Obecność"? - zapytał - to horror - odpowiedział na niezadane pytanie Nat, który wyczytał z jej oczu.
- Jasne, ale usiądź blisko, chce się przytulić.
Ja siedziałem spokojnie, nie chciałem angażować się w ta rozmowę, moje myśli ciągle ciągnie do Lou. Jego śmierć wcale nie była tak dawno, nie chciałem zapomnieć o nim. W końcu dopiero kilka dni minęło od jego śmierci. Oni chcieli zachować pozory normalności, wiem że cierpieli, ją nie potrafiłem bo dla mnie to nie był zwykły przyjaciel.
Wstałeś z kanapy i podszedłem do kuchni po jakąś przekąske...
- Wziąć wam coś? - zawołałem z kuchni chwytając chrupki i pepsi...
Podeszłem do wejścia do salonu i zobaczyłem Liama przytulającego się do Nat. Ona podniosła głowę i popatrzyła mu prosto w oczy... Chwycił jej podbródek i złączył ich usta w pocałunku, o mało nie upuściłem butelki pepsi.
- Dobra, to puszczajcie ten film - powiedziałem a chwilę potem weszłem do pokoju... Odsunęli się od siebie i znów siedzieli tylko wtuleni w siebie.
Film minął nam w miarę spokojnie zwracając na to że był to horror, Nat kilka razy wtuliła twarz w pierś Liama by nie widzieć jakiejś sceny, szczerze mówiąc ten film zainteresował mnie bardziej niż poprzedni choć na chwilę zapomniałem o bólu, strachu, śmierci i smutku który górował teraz w moim szarym świecie. Zetknąłem za okno zmierzchwiało, zegar wskazywał 7 popołudniu, nie byłem śpiący od wypadku mało sypiałem jak na mnie to nawet mało jadłem. Popatrzył na parke obok mnie, Nat spała a Li głaskał ją po głowie. To był cudowny obrazek, poczułem ukłócie zazdrości ją już tak z nikim nie będę leżeć.
- Wstawać śpiochu - Lou zaczął mnie łaskotać...
- Skończ, skończ... Proszę... Skończ... Lou!!! Proszę skończ - wiłem się ze śmiechu, prosząc by skończył.
- Ciszej bo nas usłyszą - szepnął mi wprost do ucha po czym przygryzł płatek mojego ucha...
- To przestan!!! Lou, wiesz że mam łaskotki! Lou!!!
- Niall jest trzecia nad ranem oni wszyscy śpią, ciszej - cmoknął mnie w policzek nie przestając mnie łaskotać.
- To czemu mnie budzisz?? Człowieku, taki piękny sen miałem a ty mnie obudziłeś...
- Cook ci się śniło??
- Ty, kochanie - pokazałem palcem Lou.
- A dokładniej można prosić?? - Lou zrobił słodkie oczka.
- Nooo, śniło mi się że jesteśmy na randce w parku, spaceruje sobie... Potem pociągnąłeś mnie nad staw i tam mnie pocałowałeś - uśmiechnąłem się... A Lou złączył nasze usta w pocałunku...
- Więc po co mnie obudziłeś?
- No wiesz... Jak dla mnie to możesz tu zostać, ale to ty powiesz im jutro całą prawdę bo... No wiesz, ją nie potrafię.
- Mogę im powiedzieć, ale... Chcesz tego już?
- No, właściwie to nie wiem... Z jednej strony chciałbym a z drugiej... Się boję.
- Spokojnie, poczekamy ją też boję się ich reakcji. Dobranoc kochanie - pocałował go i wyszedłem udając się do swojego pokoju...
- Niall o czym tak myślisz??? - z myśli wyrwał mnie nagle głos Liam'a
- O miłości - odpowiedziałem wymijająco.
- Myślisz że Nat byłaby że mną szczęśliwa?? Boo... Nooo... Wiesz... Ja...
- Zakochałeś się.?- bardziej stwierdziłem niż zapytałem.
- Yyyyyyy... Nooo.... Skąd wiesz?
- Widziałem jam się całujecie. Wracałem do pokoju z przekąskami i was zobaczyłem.
- Nie mów nikomu, proszę Niall... Dona i Hazz urwali by mi nogi. Poza tym nie chce by ją fanki shejtowały. Poza tym jest między nami duża różnica wieku zwracając na to że żaden z nas nie miał dziewczyny młodszej od siebie o więcej niż dwa lata.
- Kiedyś będziecie musieli o tym powiedzieć, o was
- Ale jeszcze nie dziś - przytupił Nat, która właśnie zaczęła się obracać. Cmoknął ją w czoło i w tym.momencie usłyszeliśmy klucz przekręcany w drzwiach... Nat spała wtulona w Li a ją siedziałem obok nich.
- Heeeej - powiedziała Dona, patrząc się uważnie na Li i Nat.
- Hej, co tam? - próbowałem odwrócić jej uwagę od tego obrazka.
- Spoko, co robiliscie? - Hazz przyszedł jej z pomocą.
- Oglądaliśmy horror, Nat zasnęła - odpowiedział Li.
- Oglądamy coś jeszcze? - zapytałem.
- Jasne, co? - Dona odpuściła.

piątek, 31 stycznia 2014

Part 4

Nie pamiętam kiedy zeszliśmy ze sceny, pamiętam jak staliśmy i płakaliśmy... Jak przytulaliśmy te biedne zrozpaczone dziewczyny. Te łzy, morze łez wylanych przez nas i dziewczyny. Pamiętam jak Hazz sprowadzał Dona że sceny bo nie miała już na nic siły... Telefon Pezz do dziewczyn z Little Mix by odwołały wywiad... Pamiętam że przyjechała Eli, zapłakana  i niewyspana... Pamiętam widok Nat zniesionej zza sceny przez Li, była całą popuchnięta od płaczu... Serce złamało mi się na sam widok wątłe ciała tej młodej dziewczyny, nie zasłużyła na to by tak cierpieć zwłaszcza że to były wakacje, jej wakacje... Łzy znów napłynęły mi do koncików oczu, na samo wspomnienie tych chwil... Chciałem zatrzymać je tam ale były silniejsze i wpłynęły po moich policzkach... Otarłem je wierzchem mojej dłoni.
- Niall - poczułem na ramieniu dłoń Nat - nie płacz, proszę...
- Ja.. Jaaa, nie płaczę...
- Przecież widzę - wyszeptała i przytuliłem się do mnie.
-  Boooo... To boli, bardzo boli. Był moim przyjacielem, bardzo ważnym dla mnie - płakałam.
- Nie płacz, prosze. Twoje łzy sprawiają mi ból, też cierpię nie potrafię zapomnieć a przecież ja nie byłam jego przyjaciółka od lat, prawie go nie znałam  - załkała w moje ramię.
- Dobrze, spróbuje się uspokoić. Gdzie Liam? - zapytałem by odwrócić jej uwagę...
- Nie wiem, poszedł gdzieś nie śledzę go przecież.
- Spokojnie Nat, co się tak spinasz?
- J-ją, sie nie spinam - wydukała.
- Dobra, nie naciskami - lekki uśmiech pojawił się na mojej twarzy, doskonale wiem że on jej się podoba i to z wzajemnością...
- Przejdziemy się gdzieś?? - zapytała.
- Właściwie to nie mam ochoty nigdzie wychodzić, to ciągle dla mnie trudne. Wiem że minęło już kilka dni od jego śmierci ale nie potrafię sobie z tym na razie poradzić - szepnąłem.
- Spoko, to może oglądaniem jakiś film czy coś...
- Jasne, chodź... Wybierz coś ją zaraz przyjdę - pociągnął ją do salonu.
   Film z Nat niezbyt odwrócił moją uwagę od minionych wydarzeń, ale zrozumiałem dlaczego Liama tak bardzo do niej ciągnie, była cudowną osobą i pomimo że moje serce należało już na zawsze do Lou to ona zmniejszyła ból po jego śmierci. Wiedziałem że gdyby Li nas zauważył byłby zazdrosny ale właściwie nie robiło to dla mnie różnicy, kochałem tylko jedną osobę a jej już nie było... Odeszła, odszedł... Piekielne łzy znów zagościł w koncikach moich oczu i powoli zaczęły mimowolnie cieknąć z moich oczu.
- Prosiłam byś nie płakał - powiedziała i chciała dotrzeć moje łzy.
- Hym, Hym... Nie przeszkadzam państwu?? - miałem rację był zazdrosny, a skoro Nat czuła się że mną tak swobodnie to ich "związek" nie był dokładnie określony...
- Li!!- krzyknęła Nat i przekroczyła przez oparcie kanapy.
- Hej sweeaty - powiedział Li, uspokajając się i przytulajac swoją podopieczną, przyjaciółkę, dziewczynę sam niewiem  kim ona dla niego teraz była.
- Gdzie poszłeś?? Obudziłam się a ciebie nie było - w b ej oczach zaświeciły łzy...
- Baby jesteś tu od kilku dni i chyba jeszcze masz zamiar zostać. Pojechałem z Harrym  po ciuchy dla ciebie i Dony i wymeldować was z hotelu. W końcu jesteśmy w Lonynie, po co macie płacić za pokój skoro macie nas - cmoknął ją w czubek nosa i zaniósł walizkę do SWOJEJ sypialni a przecie były tu jeszcze 3 wolne pokoje... Teraz miałem pewność że coś ich łączy.
- Li czemu, nie dasz jej własnego pokoju - zapytałem niepewnie.
- Boooooooo... Yyyy.... Nooooooooo.... Ona ma koszmaru w nocy, wolę być blisko - wybrnął ale wiedziałem że skłamał.
- Ahhha - Otarłem i wróciłem do biernego oglądania filmu, Nat poszła z Li. Zayn był gdzieś z Pezz, Hazz ciągle zajmował się Doną jakby była małą dziewczynka a ją w tym momencie zostałem sam z własnymi myślami.
- Niall UŚMIECH - zawoasłał Louis...
- Lou, przecież się uśmiecham - odparłem i spoliczkowałem delikatnie przyjaciela... Byliśmy na planie teledysku do "Kiss You" a ja i Lou nie mieliśmy ochoty na pracę... Poszliśmy do kawiarni niedaleko, ulice były prawie puste więc żadna fanka nas nie zazepiła, zwróciliśmy sobie po kawie i po odebraniu zamówienia poszliśmy na krótki spacer...
- Niall, musimy im w końcu.powiedzieć - zaczął Lou...
- Ale, przecież... Nie możemy - jąkałem się...
- Chcesz żyć ciągle w kłamstwie, chcesz udawać że tylko się przyjaznimy? Że ja i Eli tworzymy szczęśliwy, udany związek... Jesteśmy przyjaciółmi, jest dla mnie jak siostra ale tylko siostra. Kocham ciebie Niall, proszę powiedzmy im w końcu. Obe zasługują na szczerość w końcu to nasz fanki i nasi bracia....Zaslujuja na szczerość - w oczach mojego towarzysza zaświeciły cukierki łez a mi o mało nie pękło serce. Lou zbliżył się do mnie, chwycił mnie za nadgarstka i pociągnął do drzewa... Oglądnął się za siebie, sprawdzając czy nikogo tu nie ma po czym  zbliżył się do moich ust jeszcze bardzej i...
- To co oglądamy dalej ten film? - zapytał Li wyrywając mnie z wspomnień i wskazując z Nat na kanapę...
- Eeee, jasne - odparłem, trochę wdzięczny że wyrwał mnie z tego amoku a trochę przerażony tym że Nat miała rozwaloną fryzurę i zapinała suwak sukienki...
- Yyyy, co wy tam... Co robiliście -zapytałem niepewnie.
- Nic... - powiedzieli, a właściwie  krzykneli równocześnie...
- Łaskotaliśmy sie - dodał Liam.
- On mnie łaskotał - protestowała Nat, a na twarzy Liama pojawił się wielki rumieniec.

Rekord VEVO!!!!!

PRZECZYTAJCIE TO!:

Dzisiaj o 17:00 wychodzi teledysk do Midnight Memories.

"POBIJAMY REKORD VEVO!"

- WYLOGUJ SIĘ z konta na YouTube (jeśli tego nie zrobisz, to będzie tak jakbyś obejrzał/obejrzała teledysk nawet 100 razy, a i tak się naliczy tylko raz!)
- Musisz obejrzeć co najmniej 70% filmu bez zatrzymywania i przewijania (teledysk będzie miał ok. 4 min, więc po 3 min można odświeżyć)
- Odświeżaj stronę (nie klikaj replay)

Otwierając kilka kart:

Godzina = 60 minut
1 wyświetlenie = ok. 3 minut
1 karta w ciągu godziny odświeżanie co ok. 3 minuty = 20 wyświetleń
6 kart w ciągu godziny odświeżanie co ok. 3 minuty = 120 wyświetleń

Otwierajcie jak najwięcej kart!

Rekord to: 19.3 mln wyświetleń

Uda nam się ! Zrobimy to dla naszych idoli !


Z góry dziękujemy za bicie z nami rekordu i czytanie naszego bloga.
Dona & Nat :D

środa, 29 stycznia 2014

Part 3

     Stałem jeszcze chwilę i płakałem, puściłem Done a ta wpadła prosto na Harrego, na szczęście ten maszybki refleks i złapał ją nim upadła na posadzkę... Klęknęłem przy łóżku Louisa, płakałem... Dużo płakałem, oni wszyscy sądzili że to były łzy rozpaczy po przyjacielu. Ale to było tylko złudzenie, my byliśmy czymś więcej niż przyjaciółmi. Ciekawe było to że nikt tego nie zauważył, tylko El wiedziała o co chodzi. Zapewne teraz będzie bardzo cierpieć, kochała go pomimo tego że ich zwiazek był tylko fikcją, wspierała go i zawsze była blisko. On też ją kochał, ale raczej jak siostrę a nie jak dziewczynę.
- Niall, chodźmy - powiedział w końcu Liam...
- Chwila...
- On by nie chciał byśmy cierpieli. Chciałby naszego szczęścia. Trzeba powiedzieć fanką... Trzeba im powiedzieć że płyta Take Me Home, że ta trasa to koniec... One... One zasługują na to - powiedział Zayn a po jego policzku pociekły łzy.
- C-chyba tak - łkałem, otarłem łzy i wstałem... Ostatni raz zerknąłem w stronę mojego Louisa, na zawsze pozostanie moim Louisem.
- Chodźmy - Harry chwycił Donę mocno w pasie i wyprowadził z sali, Liam podtrzymywał Nat a Zayn Pezz. Ja, ja zostałem sam. Lou, on ma anioły, sam nim teraz jest i będzie nad nami czuwał. Czas się przygotować na OSTATNI koncert... Nie wytrzymam teraz łez naszych kochanych dziewczyn...
    Do wyjścia na scenę pozostała niespełnagodzina, niespokojnie chodzę za kulisami... To wszystko, to co ma dać dziewczyną jakąś namiastkę normalności mnie przytłacza. Scena, schody... Światła... Ludzie... Stroje... Louisa wprowadzająca poprawki, poprawiająca fryzury. Nie mogłem sobie znaleźć miejsca, dlaczego oni sie zachowują tak jakby sie nic nie stało, jakby to był normalny koncert...! Przecież my nawet nic nie zaśpiewamy, będą tylko słowai łzy... Dużo łez.
- Niall, chodź się uczesać - zawołała jedna z dziewczyn, poszedłem ale wcale nie miałem na to ochoty. Posiedziałem chwilę, dałem im się uczesać... Ubrałem się i czekałem...
Wyszliśmy na scenę, wolno... Cali zapłakani, fanki piszczały ale tylko chwilę... Gdy weszliśmy i stanęliśmy: LIAM, ZAYN, JA i HARRY czekały przez chwilę.... Była cisza, nie wiedziały co się dzieje. Na twarzach niektórych pojawiły się łzy ale pewnie myślały że Lou odszedł z zepołu dla El... Ale nie spodziewały się tego co miały usłyszeć...
- Hej kochane - zaczął Liam...
- Musimy coś wam powiedzieć -dodał Zayn
- Tylko obiecajcie że będziecie silne... - wtrącił Harry
-To bardzo ciężkie, dla nas... Dla was też na pewno nie będzie łatwe - powiedział Liam
- Louis... On... - zacząłem
- Odszedł - powiedział Harry i zaczął płakać, zaraz za nim ja... Potem chłopcy, fanki nie rozumiały ale w ich oczach już były łzy...
-On... Uratował dziecko, ale sam zginął. Lekarze, walczyli... Niestety nie przeżył - powiedział Zayn cały zapłakany a fanki wybuchnęły niepohamowanym płaczem...
- Nie płaczcie. Proszę - powiedział Liam...
- Lou o was nigdy nie zapomni, będzie nad wami czuwał tak jak i nad nami... Teraz zostanie prawdziwym aniołem, uosobienie anioła wkońcu nim się stał. Trafił tam gdzie powinien być, stał sie aniołem... - płakałem
- Nieeee!! - słyszałem od strony fanek... Płakały a ja, my chcielibyśmy każdą z nich przytulić, powiedzieć jej że na zawsze zostanie w naszym sercu... - Nieeee - płakały i krzyczały, niektóre upadły... Na szczęście inne pomagały im wstać...
- Chciałbym, chciałbym każdą z was uściskać i powiedzieć że będzie dobrze... Proszę, pamiętajcie że zawsze, że już na zwsze będziemy o was pamiętać... Ale... Ale to koniec... Kiedyś, kiedyś myśleliśmy że się nie skończymy ale śmierć jednego z nas... To coś co... Przepraszam - mówiłem, sam siebie nie rozumiałem liczyłem na to że one mnie zrozumiały.
- Właściwie... Skoro mamy czas to... Każdą z was przytulimy - powiedział Harry.
- Hazz! - syknął Liam widząc wzrok Paula i ochroniarzy...
- Zasługują na to... Skończyliśmy się niech dostaną choć tyle - zapłakał, a ja tylko przytaknęłem. Zayn też... Liam zrozumiał, też przytaknął. Ale dziewczyny stały w tak jak przed chwilą.
- Ale... Przedstawię wam kogoś wcześniej - powiedział Harry i zszedł ze sceny. Widziałem strach w oczach Dony ale ten ją pociągnął na scenę, za nią dla otuchy wyszła Pezz oddają Nat w ręce Louisy... Paul z ochroniarzami stał już przy nas.
- To jest Dona, ona... Pomogła mi, zakochałem się w niej. Mam nadzieję że wy także będziecie cieszyć się moim szczęściem - powiedział i mocno ją przytulił - proszę zrozumcie mnie, nie hejtujcie jej... Już dość cierpi, widziała śmierć Louisa. Jest bardzo delikatną osobą. Uszanujcie mój wybór. Proszę - powiedział i rozpłakał się jeszcze bardziej. Dona otarła jego łzy, oczy miała pełne bólu. Sama z trudem powstrzymywała łzy, ale w końcu nie wytrzymała i łzy pociekły po jej policzkach...
Dziewczyny podchodziły, przytulaliśmy je i robiliśmy sobie z nimi zdjęcia... Czasem coś mówiły, częściej milczały i płakały... W końcu jedna wzieła mikrofon leżący na stoliku...
- Posłuchajcie! To nie koniec, One Direction pozostanie w naszych sercach, mamy cudowne zdjęcia, cudowne wspomnienia. Mamy mnóstwo ich piosenek... Louis, on także pozostanie w naszych sercach... Odszedł jako bohater! JEST B-O-H-A-T-E-R-E-M! Na zwasze już nim pozostanie... Oni teraz zaczną nowe życie, ale to nie będzie dla nich łatwe, odszedł jeden z ich braci - ochroniarze chcieli ściągnąć ją ze sceny ale powstrzymaliśmy ich - NIGDY, N-I-G-D-Y nie przestaniemy ich kochać. Te wspaniałe momenty pozostaną w naszych serach i w ich sercach. Przeszliśmy tyle trudnych chwil, usłyszeliśmy tyle smutnych słów ale JA WIEM że było warto. Oni już nie zagrają, ale pozostaną. Już na zawsze. Cieszę się że Harry znalazł kogoś z kim dzieli te smutne, ciężkie dni - powiedziała i podeszła do Dony, która siedziała wtulona w Harrego, przytuliła ją... - Cieszę się że Zayn ma Perrie, choć do tej pory nie wierzyłam że są szczęśliwi - powiedziała i przyciagnęła do siebie też Pezz - Wierzę że Niall i Liam też spotkają dziewczyny swojego życia i też będą szczęśliwi.Cieszmy sie z nimi, smućmy sie z nimi... Ale nie hejtujmy już ich dziewczyn! Zjednoczmy się... - powiedziała a od strony tłumu usłyszałem
Shut the door
Turn the light off
I wanna be with you
I wanna feel your love

Chłopcy chwycili mikrofony... Dołączyli, pierwszą zwrotkę skończyliśmy razem... Potem Harry zaśpiewał sam, z fankami w tle... Potem znowu wszyscy... Potem ja... Mój głos zadrżał przy Like tonight's sky teraz miał śpiewać Lou... My zamilkliśmy, fanki śpiewały... Harry niepewnie zaczął swoją zwrotkę If we could only have this life for one more day. If we could only turn back time... I znów zaśpiewaliśmy razem, Zayn też wszedł gdy była jego kolej... Ale... Nikt nie wszedł w ostatniej zwrotce... Nagle usłyszeliśmy głos Pezz Your life, your voice your reason to be, zanim zaśpiewała 'YOUR' podała inny mikrofon Donie a ta zaśpiewała My love, my heart Is breathing for this  po czym my dołączyliśmy i skończyliśmy... Pezz i Dona płakały wtulone w siebie i dziewczynę która chwilę wcześniej przemawiała... My staliśmy i płakaliśmy na swoich miejscach... Fanki stały i płakały...