środa, 29 stycznia 2014

Part 3

     Stałem jeszcze chwilę i płakałem, puściłem Done a ta wpadła prosto na Harrego, na szczęście ten maszybki refleks i złapał ją nim upadła na posadzkę... Klęknęłem przy łóżku Louisa, płakałem... Dużo płakałem, oni wszyscy sądzili że to były łzy rozpaczy po przyjacielu. Ale to było tylko złudzenie, my byliśmy czymś więcej niż przyjaciółmi. Ciekawe było to że nikt tego nie zauważył, tylko El wiedziała o co chodzi. Zapewne teraz będzie bardzo cierpieć, kochała go pomimo tego że ich zwiazek był tylko fikcją, wspierała go i zawsze była blisko. On też ją kochał, ale raczej jak siostrę a nie jak dziewczynę.
- Niall, chodźmy - powiedział w końcu Liam...
- Chwila...
- On by nie chciał byśmy cierpieli. Chciałby naszego szczęścia. Trzeba powiedzieć fanką... Trzeba im powiedzieć że płyta Take Me Home, że ta trasa to koniec... One... One zasługują na to - powiedział Zayn a po jego policzku pociekły łzy.
- C-chyba tak - łkałem, otarłem łzy i wstałem... Ostatni raz zerknąłem w stronę mojego Louisa, na zawsze pozostanie moim Louisem.
- Chodźmy - Harry chwycił Donę mocno w pasie i wyprowadził z sali, Liam podtrzymywał Nat a Zayn Pezz. Ja, ja zostałem sam. Lou, on ma anioły, sam nim teraz jest i będzie nad nami czuwał. Czas się przygotować na OSTATNI koncert... Nie wytrzymam teraz łez naszych kochanych dziewczyn...
    Do wyjścia na scenę pozostała niespełnagodzina, niespokojnie chodzę za kulisami... To wszystko, to co ma dać dziewczyną jakąś namiastkę normalności mnie przytłacza. Scena, schody... Światła... Ludzie... Stroje... Louisa wprowadzająca poprawki, poprawiająca fryzury. Nie mogłem sobie znaleźć miejsca, dlaczego oni sie zachowują tak jakby sie nic nie stało, jakby to był normalny koncert...! Przecież my nawet nic nie zaśpiewamy, będą tylko słowai łzy... Dużo łez.
- Niall, chodź się uczesać - zawołała jedna z dziewczyn, poszedłem ale wcale nie miałem na to ochoty. Posiedziałem chwilę, dałem im się uczesać... Ubrałem się i czekałem...
Wyszliśmy na scenę, wolno... Cali zapłakani, fanki piszczały ale tylko chwilę... Gdy weszliśmy i stanęliśmy: LIAM, ZAYN, JA i HARRY czekały przez chwilę.... Była cisza, nie wiedziały co się dzieje. Na twarzach niektórych pojawiły się łzy ale pewnie myślały że Lou odszedł z zepołu dla El... Ale nie spodziewały się tego co miały usłyszeć...
- Hej kochane - zaczął Liam...
- Musimy coś wam powiedzieć -dodał Zayn
- Tylko obiecajcie że będziecie silne... - wtrącił Harry
-To bardzo ciężkie, dla nas... Dla was też na pewno nie będzie łatwe - powiedział Liam
- Louis... On... - zacząłem
- Odszedł - powiedział Harry i zaczął płakać, zaraz za nim ja... Potem chłopcy, fanki nie rozumiały ale w ich oczach już były łzy...
-On... Uratował dziecko, ale sam zginął. Lekarze, walczyli... Niestety nie przeżył - powiedział Zayn cały zapłakany a fanki wybuchnęły niepohamowanym płaczem...
- Nie płaczcie. Proszę - powiedział Liam...
- Lou o was nigdy nie zapomni, będzie nad wami czuwał tak jak i nad nami... Teraz zostanie prawdziwym aniołem, uosobienie anioła wkońcu nim się stał. Trafił tam gdzie powinien być, stał sie aniołem... - płakałem
- Nieeee!! - słyszałem od strony fanek... Płakały a ja, my chcielibyśmy każdą z nich przytulić, powiedzieć jej że na zawsze zostanie w naszym sercu... - Nieeee - płakały i krzyczały, niektóre upadły... Na szczęście inne pomagały im wstać...
- Chciałbym, chciałbym każdą z was uściskać i powiedzieć że będzie dobrze... Proszę, pamiętajcie że zawsze, że już na zwsze będziemy o was pamiętać... Ale... Ale to koniec... Kiedyś, kiedyś myśleliśmy że się nie skończymy ale śmierć jednego z nas... To coś co... Przepraszam - mówiłem, sam siebie nie rozumiałem liczyłem na to że one mnie zrozumiały.
- Właściwie... Skoro mamy czas to... Każdą z was przytulimy - powiedział Harry.
- Hazz! - syknął Liam widząc wzrok Paula i ochroniarzy...
- Zasługują na to... Skończyliśmy się niech dostaną choć tyle - zapłakał, a ja tylko przytaknęłem. Zayn też... Liam zrozumiał, też przytaknął. Ale dziewczyny stały w tak jak przed chwilą.
- Ale... Przedstawię wam kogoś wcześniej - powiedział Harry i zszedł ze sceny. Widziałem strach w oczach Dony ale ten ją pociągnął na scenę, za nią dla otuchy wyszła Pezz oddają Nat w ręce Louisy... Paul z ochroniarzami stał już przy nas.
- To jest Dona, ona... Pomogła mi, zakochałem się w niej. Mam nadzieję że wy także będziecie cieszyć się moim szczęściem - powiedział i mocno ją przytulił - proszę zrozumcie mnie, nie hejtujcie jej... Już dość cierpi, widziała śmierć Louisa. Jest bardzo delikatną osobą. Uszanujcie mój wybór. Proszę - powiedział i rozpłakał się jeszcze bardziej. Dona otarła jego łzy, oczy miała pełne bólu. Sama z trudem powstrzymywała łzy, ale w końcu nie wytrzymała i łzy pociekły po jej policzkach...
Dziewczyny podchodziły, przytulaliśmy je i robiliśmy sobie z nimi zdjęcia... Czasem coś mówiły, częściej milczały i płakały... W końcu jedna wzieła mikrofon leżący na stoliku...
- Posłuchajcie! To nie koniec, One Direction pozostanie w naszych sercach, mamy cudowne zdjęcia, cudowne wspomnienia. Mamy mnóstwo ich piosenek... Louis, on także pozostanie w naszych sercach... Odszedł jako bohater! JEST B-O-H-A-T-E-R-E-M! Na zwasze już nim pozostanie... Oni teraz zaczną nowe życie, ale to nie będzie dla nich łatwe, odszedł jeden z ich braci - ochroniarze chcieli ściągnąć ją ze sceny ale powstrzymaliśmy ich - NIGDY, N-I-G-D-Y nie przestaniemy ich kochać. Te wspaniałe momenty pozostaną w naszych serach i w ich sercach. Przeszliśmy tyle trudnych chwil, usłyszeliśmy tyle smutnych słów ale JA WIEM że było warto. Oni już nie zagrają, ale pozostaną. Już na zawsze. Cieszę się że Harry znalazł kogoś z kim dzieli te smutne, ciężkie dni - powiedziała i podeszła do Dony, która siedziała wtulona w Harrego, przytuliła ją... - Cieszę się że Zayn ma Perrie, choć do tej pory nie wierzyłam że są szczęśliwi - powiedziała i przyciagnęła do siebie też Pezz - Wierzę że Niall i Liam też spotkają dziewczyny swojego życia i też będą szczęśliwi.Cieszmy sie z nimi, smućmy sie z nimi... Ale nie hejtujmy już ich dziewczyn! Zjednoczmy się... - powiedziała a od strony tłumu usłyszałem
Shut the door
Turn the light off
I wanna be with you
I wanna feel your love

Chłopcy chwycili mikrofony... Dołączyli, pierwszą zwrotkę skończyliśmy razem... Potem Harry zaśpiewał sam, z fankami w tle... Potem znowu wszyscy... Potem ja... Mój głos zadrżał przy Like tonight's sky teraz miał śpiewać Lou... My zamilkliśmy, fanki śpiewały... Harry niepewnie zaczął swoją zwrotkę If we could only have this life for one more day. If we could only turn back time... I znów zaśpiewaliśmy razem, Zayn też wszedł gdy była jego kolej... Ale... Nikt nie wszedł w ostatniej zwrotce... Nagle usłyszeliśmy głos Pezz Your life, your voice your reason to be, zanim zaśpiewała 'YOUR' podała inny mikrofon Donie a ta zaśpiewała My love, my heart Is breathing for this  po czym my dołączyliśmy i skończyliśmy... Pezz i Dona płakały wtulone w siebie i dziewczynę która chwilę wcześniej przemawiała... My staliśmy i płakaliśmy na swoich miejscach... Fanki stały i płakały...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz