piątek, 31 stycznia 2014

Part 4

Nie pamiętam kiedy zeszliśmy ze sceny, pamiętam jak staliśmy i płakaliśmy... Jak przytulaliśmy te biedne zrozpaczone dziewczyny. Te łzy, morze łez wylanych przez nas i dziewczyny. Pamiętam jak Hazz sprowadzał Dona że sceny bo nie miała już na nic siły... Telefon Pezz do dziewczyn z Little Mix by odwołały wywiad... Pamiętam że przyjechała Eli, zapłakana  i niewyspana... Pamiętam widok Nat zniesionej zza sceny przez Li, była całą popuchnięta od płaczu... Serce złamało mi się na sam widok wątłe ciała tej młodej dziewczyny, nie zasłużyła na to by tak cierpieć zwłaszcza że to były wakacje, jej wakacje... Łzy znów napłynęły mi do koncików oczu, na samo wspomnienie tych chwil... Chciałem zatrzymać je tam ale były silniejsze i wpłynęły po moich policzkach... Otarłem je wierzchem mojej dłoni.
- Niall - poczułem na ramieniu dłoń Nat - nie płacz, proszę...
- Ja.. Jaaa, nie płaczę...
- Przecież widzę - wyszeptała i przytuliłem się do mnie.
-  Boooo... To boli, bardzo boli. Był moim przyjacielem, bardzo ważnym dla mnie - płakałam.
- Nie płacz, prosze. Twoje łzy sprawiają mi ból, też cierpię nie potrafię zapomnieć a przecież ja nie byłam jego przyjaciółka od lat, prawie go nie znałam  - załkała w moje ramię.
- Dobrze, spróbuje się uspokoić. Gdzie Liam? - zapytałem by odwrócić jej uwagę...
- Nie wiem, poszedł gdzieś nie śledzę go przecież.
- Spokojnie Nat, co się tak spinasz?
- J-ją, sie nie spinam - wydukała.
- Dobra, nie naciskami - lekki uśmiech pojawił się na mojej twarzy, doskonale wiem że on jej się podoba i to z wzajemnością...
- Przejdziemy się gdzieś?? - zapytała.
- Właściwie to nie mam ochoty nigdzie wychodzić, to ciągle dla mnie trudne. Wiem że minęło już kilka dni od jego śmierci ale nie potrafię sobie z tym na razie poradzić - szepnąłem.
- Spoko, to może oglądaniem jakiś film czy coś...
- Jasne, chodź... Wybierz coś ją zaraz przyjdę - pociągnął ją do salonu.
   Film z Nat niezbyt odwrócił moją uwagę od minionych wydarzeń, ale zrozumiałem dlaczego Liama tak bardzo do niej ciągnie, była cudowną osobą i pomimo że moje serce należało już na zawsze do Lou to ona zmniejszyła ból po jego śmierci. Wiedziałem że gdyby Li nas zauważył byłby zazdrosny ale właściwie nie robiło to dla mnie różnicy, kochałem tylko jedną osobę a jej już nie było... Odeszła, odszedł... Piekielne łzy znów zagościł w koncikach moich oczu i powoli zaczęły mimowolnie cieknąć z moich oczu.
- Prosiłam byś nie płakał - powiedziała i chciała dotrzeć moje łzy.
- Hym, Hym... Nie przeszkadzam państwu?? - miałem rację był zazdrosny, a skoro Nat czuła się że mną tak swobodnie to ich "związek" nie był dokładnie określony...
- Li!!- krzyknęła Nat i przekroczyła przez oparcie kanapy.
- Hej sweeaty - powiedział Li, uspokajając się i przytulajac swoją podopieczną, przyjaciółkę, dziewczynę sam niewiem  kim ona dla niego teraz była.
- Gdzie poszłeś?? Obudziłam się a ciebie nie było - w b ej oczach zaświeciły łzy...
- Baby jesteś tu od kilku dni i chyba jeszcze masz zamiar zostać. Pojechałem z Harrym  po ciuchy dla ciebie i Dony i wymeldować was z hotelu. W końcu jesteśmy w Lonynie, po co macie płacić za pokój skoro macie nas - cmoknął ją w czubek nosa i zaniósł walizkę do SWOJEJ sypialni a przecie były tu jeszcze 3 wolne pokoje... Teraz miałem pewność że coś ich łączy.
- Li czemu, nie dasz jej własnego pokoju - zapytałem niepewnie.
- Boooooooo... Yyyy.... Nooooooooo.... Ona ma koszmaru w nocy, wolę być blisko - wybrnął ale wiedziałem że skłamał.
- Ahhha - Otarłem i wróciłem do biernego oglądania filmu, Nat poszła z Li. Zayn był gdzieś z Pezz, Hazz ciągle zajmował się Doną jakby była małą dziewczynka a ją w tym momencie zostałem sam z własnymi myślami.
- Niall UŚMIECH - zawoasłał Louis...
- Lou, przecież się uśmiecham - odparłem i spoliczkowałem delikatnie przyjaciela... Byliśmy na planie teledysku do "Kiss You" a ja i Lou nie mieliśmy ochoty na pracę... Poszliśmy do kawiarni niedaleko, ulice były prawie puste więc żadna fanka nas nie zazepiła, zwróciliśmy sobie po kawie i po odebraniu zamówienia poszliśmy na krótki spacer...
- Niall, musimy im w końcu.powiedzieć - zaczął Lou...
- Ale, przecież... Nie możemy - jąkałem się...
- Chcesz żyć ciągle w kłamstwie, chcesz udawać że tylko się przyjaznimy? Że ja i Eli tworzymy szczęśliwy, udany związek... Jesteśmy przyjaciółmi, jest dla mnie jak siostra ale tylko siostra. Kocham ciebie Niall, proszę powiedzmy im w końcu. Obe zasługują na szczerość w końcu to nasz fanki i nasi bracia....Zaslujuja na szczerość - w oczach mojego towarzysza zaświeciły cukierki łez a mi o mało nie pękło serce. Lou zbliżył się do mnie, chwycił mnie za nadgarstka i pociągnął do drzewa... Oglądnął się za siebie, sprawdzając czy nikogo tu nie ma po czym  zbliżył się do moich ust jeszcze bardzej i...
- To co oglądamy dalej ten film? - zapytał Li wyrywając mnie z wspomnień i wskazując z Nat na kanapę...
- Eeee, jasne - odparłem, trochę wdzięczny że wyrwał mnie z tego amoku a trochę przerażony tym że Nat miała rozwaloną fryzurę i zapinała suwak sukienki...
- Yyyy, co wy tam... Co robiliście -zapytałem niepewnie.
- Nic... - powiedzieli, a właściwie  krzykneli równocześnie...
- Łaskotaliśmy sie - dodał Liam.
- On mnie łaskotał - protestowała Nat, a na twarzy Liama pojawił się wielki rumieniec.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz