Minął już miesiąc od śmierci mojego przyjaciela a może nawet
kogoś więcej, z każdym dniem cierpiałem coraz bardziej. Nie rozumiałem dlaczego
Bóg musiał zabrać akurat jego. Pamiętam ostatni dzień jego życia i nie chce do
nigdy zapomnieć…
Było ciepło, w końcu było lato, nasze ostatnie koncerty z trasy koncertowej
każdym cieszyliśmy się dwa razy bardziej i dawaliśmy z siebie dwa razy więcej.
Zaśpiewaliśmy piosenki, powygłupialiśmy się na scenie… Przedłużaliśmy koncerty
do granic, ten także. To był nasz przedostatni koncert tej trasy, najpierw
śpiewaliśmy piosenki, potem Zayn opowiedział kilka kawałów. Harry zaczął go
obrzucać pomidorami, zacząłem się śmiać Lou popatrzył na mnie i też zachichotał.
Potem sam chwycił pomidora i rzucił nim we mnie, umknąłem a czerwona plama
pojawiła się na białej sukience jednej z naszych fanek. Liam od razu wciągnął
ją na scenę. Przeprosiliśmy ją i każdy z nas cmoknął ją w policzek, Harry „przez
przypadek” pocałował dziewczynę w usta.
- Jak się nazywasz? – zapytał Zayn
- Dona, znaczy Dominika – odpowiedziała spokojnie
- Jaka jest twoja ulubiona piosenka? – zapytał Lou
- „Na na na” – odparła, a muzyka zaczęła lecieć. Liam zaczął śpiewać
- „We’ve got a bit of love hate
You take me to the edge then you hit the breaks
I say it’s over one day
But then I’m calling back begging you to stay…” – w tym momencie dołączyły się do niego inne fanki. Dona stała jak by ją wmurowało… Piosenka leciała dalej, zaczęła się zwrotka Harrego podszedł do niej I zaczął od “We make up then we break up all the time”
- „We-re like na na na
Then we’re like yeah yeah yeah” – podsunął Donie mikrofon zachęcając ją by zaśpiewała, ta wzięła oddech i nagle wszyscy usłyszeliśmy jej śliczny głos:
- „Always like na na na
Then we-re like yeah yeah yeah” – zamurowało nas ale Zayn śpiewał dalej. Dziewczynie która stała obok niej jeszcze tak nie dawno pociekły po policzku łzy. Dona bezgłośnie powiedziała jej „OK Nat, is OK”… Harry zbliżył się do niej i chwycił ją w tali na szczęście Zayn ich zasłonił więc fanki jej potem nie zabiły, wsunął jej do ręki swój numer telefonu. Pamiętam jej jego usta bezgłośnie powiedziały „Zadzwoń przed północą”. Wiedziałem dlaczego ta godzina, ponieważ powinniśmy się stąd zebrać przed jedenastą. Na jej twarzy zauważyłem zaskoczenie, radość i strach. Chciałem krzyknąć „ZADZWOŃ! ON NIE JEST ZŁY! ON NIE JEST KOBIECIARZEM”, ale wiedziałem że to by im nie pomogło a tylko zaskoczyło. Więc gdy tylko Harry odszedł by zaśpiewać swój wers ja do niej podeszłem i szepnąłem „zadzwoń do niego, nie pożałujesz” dziewczyna się uśmiechnęła, wiedziałem że pomogłem jej podjąć decyzję. Gdy skończyliśmy Na na na, Dona chciała zejść ze sceny ale posadziliśmy ją na jej środku i zaśpiewaliśmy jeszcze Little thing, wiedziałem a właściwie wiedzieliśmy że czas już skończyć. Lou krzyknął:
- Kochamy was! Do zobaczenia znowu! Jutro ostatni koncert i czas na odpoczynek. Bawcie się równie dobrze co my! – zaczęliśmy schodzić ze sceny. Hazz pociągnął za sobą Donę…
- Zadzwonisz?
- Tak – szepnęła i odeszła…
Po godzinie Harry odebrał telefon.
- Słucham? … Dona! To ty, jak się cieszę. Gdzie jesteś? … Czekaj tam za chwile przyjadę! … Nie, czekaj nigdzie nie idź… Proszę. – słyszałem tylko to co on mówił, ale po jego uśmiechu widziałam że zgodziła się poczekać.
Pół godziny później Harry wprowadzał Donę do apartamentu który mieliśmy wynajęty, koncert nazajutrz miał odbyć się w tym samym mieście więc nie spaliśmy w Tour Busie.
- Poznajcie Done – powiedział, ciągle trzymając dziewczynę za rękę. Ona się delikatnie uśmiechała, on miał miłość w oczach. On, często interesował się kobietami ale nie widziałem go jeszcze w takim stanie.
- Hej – krzyknęliśmy, Lou był już w pokoju. Zayn też się zbierał. Liam postanowił że zadzwoni do rodziny więc też uciekł do pokoju. Wiedziałem że zrobili to dla niego, Dona nie czuła się już tak skrępowana czuła się dobrze.
- No to ja też was opuszczę – powiedziałem udając się do swojego pokoju, kusiło mnie by wymknąć się do Lou, ale stwierdziłem że Hazz i Dona mnie przyłapią.
- Jak się nazywasz? – zapytał Zayn
- Dona, znaczy Dominika – odpowiedziała spokojnie
- Jaka jest twoja ulubiona piosenka? – zapytał Lou
- „Na na na” – odparła, a muzyka zaczęła lecieć. Liam zaczął śpiewać
- „We’ve got a bit of love hate
You take me to the edge then you hit the breaks
I say it’s over one day
But then I’m calling back begging you to stay…” – w tym momencie dołączyły się do niego inne fanki. Dona stała jak by ją wmurowało… Piosenka leciała dalej, zaczęła się zwrotka Harrego podszedł do niej I zaczął od “We make up then we break up all the time”
- „We-re like na na na
Then we’re like yeah yeah yeah” – podsunął Donie mikrofon zachęcając ją by zaśpiewała, ta wzięła oddech i nagle wszyscy usłyszeliśmy jej śliczny głos:
- „Always like na na na
Then we-re like yeah yeah yeah” – zamurowało nas ale Zayn śpiewał dalej. Dziewczynie która stała obok niej jeszcze tak nie dawno pociekły po policzku łzy. Dona bezgłośnie powiedziała jej „OK Nat, is OK”… Harry zbliżył się do niej i chwycił ją w tali na szczęście Zayn ich zasłonił więc fanki jej potem nie zabiły, wsunął jej do ręki swój numer telefonu. Pamiętam jej jego usta bezgłośnie powiedziały „Zadzwoń przed północą”. Wiedziałem dlaczego ta godzina, ponieważ powinniśmy się stąd zebrać przed jedenastą. Na jej twarzy zauważyłem zaskoczenie, radość i strach. Chciałem krzyknąć „ZADZWOŃ! ON NIE JEST ZŁY! ON NIE JEST KOBIECIARZEM”, ale wiedziałem że to by im nie pomogło a tylko zaskoczyło. Więc gdy tylko Harry odszedł by zaśpiewać swój wers ja do niej podeszłem i szepnąłem „zadzwoń do niego, nie pożałujesz” dziewczyna się uśmiechnęła, wiedziałem że pomogłem jej podjąć decyzję. Gdy skończyliśmy Na na na, Dona chciała zejść ze sceny ale posadziliśmy ją na jej środku i zaśpiewaliśmy jeszcze Little thing, wiedziałem a właściwie wiedzieliśmy że czas już skończyć. Lou krzyknął:
- Kochamy was! Do zobaczenia znowu! Jutro ostatni koncert i czas na odpoczynek. Bawcie się równie dobrze co my! – zaczęliśmy schodzić ze sceny. Hazz pociągnął za sobą Donę…
- Zadzwonisz?
- Tak – szepnęła i odeszła…
Po godzinie Harry odebrał telefon.
- Słucham? … Dona! To ty, jak się cieszę. Gdzie jesteś? … Czekaj tam za chwile przyjadę! … Nie, czekaj nigdzie nie idź… Proszę. – słyszałem tylko to co on mówił, ale po jego uśmiechu widziałam że zgodziła się poczekać.
Pół godziny później Harry wprowadzał Donę do apartamentu który mieliśmy wynajęty, koncert nazajutrz miał odbyć się w tym samym mieście więc nie spaliśmy w Tour Busie.
- Poznajcie Done – powiedział, ciągle trzymając dziewczynę za rękę. Ona się delikatnie uśmiechała, on miał miłość w oczach. On, często interesował się kobietami ale nie widziałem go jeszcze w takim stanie.
- Hej – krzyknęliśmy, Lou był już w pokoju. Zayn też się zbierał. Liam postanowił że zadzwoni do rodziny więc też uciekł do pokoju. Wiedziałem że zrobili to dla niego, Dona nie czuła się już tak skrępowana czuła się dobrze.
- No to ja też was opuszczę – powiedziałem udając się do swojego pokoju, kusiło mnie by wymknąć się do Lou, ale stwierdziłem że Hazz i Dona mnie przyłapią.
*oczami Harrego
- Dona, ja cię nie skrzywdzę. Będziemy przyjaciółmi, będziemy kim tylko
będziesz chciała ale nie opuszczaj mnie – szepnęła gdy odjechaliśmy.
- Nie opuszczę, gdy tylko… Harry ja nie wiem jak mam to określić ale jak mnie pocałowałeś na scenie to…
- To nie było przez przypadek, chciałem mieć pewność. I ją zdobyłem tymi motylami w brzuchu – szepnąłem i ponownie złączyłem nasze wargi
- Ja… Harry to dziwne jeśli powiem że pokochałam cię 13 lipca 2010?
- Ja… Ja wtedy nie byłem sławny – szepnąłem.
- Ale już byłeś moim sercem.
Gdy dojechaliśmy do apartamentu chłopaki szybko uciekli do swoich pokoi zostawiając mnie sam na sam z Doną, włączyłem „Że cię nie opuszczę…” ona oparła się o mnie, ja głaskałem ją po głowie. Pod koniec filmu już spała więc wyłączyłem telewizor i chciałem ją przykryć ale się przebudziła.
- Lepiej wrócę do siebie – szepnęła z łzą w oku.
- Nie uciekaj…
- To ty uciekasz do sypialni zostawiając mnie tu – szepnęła a po policzku pociekła jej łza.
- Chcesz, chciałaś iść ze mną?
- Ja…
- Dona, chodź – powiedziałem i wziąłem ją na ręce – nie chciałem cię tam brać byś nie pomyślała że chce cię wykorzystać. Ja chce twojego szczęścia, tylko wtedy będę szczęśliwy. Jesteś moją księżniczką, moim powietrzem i życiem. Zacznijmy od przyjaźni, śpij u mnie i bądź ze mną. Przejdźmy do miłości która i tak już jest, ale nie róbmy niczego pochopnie. Poczekajmy – powiedziałem i pocałowałem ją w czoło – będę twoim aniołem.
- A ja twoim aniołem, nie zranisz mnie?
- Nie księżniczko, nigdy – szepnąłem i położyłem ją do łóżka.
- Czekaj, ściągnę spodenki dasz mi jakąś koszulkę, taką dłuższą.
- Jasne, czekaj… - rzuciłem jej koszulkę – wyjdę.
- Jak chcesz – powiedziała a ja zostałem, stała się odważniejsza niż na scenie. Choć właściwie już tam była odważna, zaśpiewała przed tysiącami ludzi i nawet nie zafałszowała.
- Dobranoc księżniczko – powiedziałem gdy położyłem się obok niej – Masz śliczny głos – dodałem i zacząłem nucić piosenki by zasnęła, spała wtulając się w moją pierś. Gdy się obudziliśmy Lou wychodził do sklepu. Niall siedział w oknie, Zayn brał prysznic a Liam jeszcze spał co było dziwne.
Po chwili usłyszeliśmy klakson, Niall zbieg z okna i nic nie mówiąc wybiegł.
- Nie opuszczę, gdy tylko… Harry ja nie wiem jak mam to określić ale jak mnie pocałowałeś na scenie to…
- To nie było przez przypadek, chciałem mieć pewność. I ją zdobyłem tymi motylami w brzuchu – szepnąłem i ponownie złączyłem nasze wargi
- Ja… Harry to dziwne jeśli powiem że pokochałam cię 13 lipca 2010?
- Ja… Ja wtedy nie byłem sławny – szepnąłem.
- Ale już byłeś moim sercem.
Gdy dojechaliśmy do apartamentu chłopaki szybko uciekli do swoich pokoi zostawiając mnie sam na sam z Doną, włączyłem „Że cię nie opuszczę…” ona oparła się o mnie, ja głaskałem ją po głowie. Pod koniec filmu już spała więc wyłączyłem telewizor i chciałem ją przykryć ale się przebudziła.
- Lepiej wrócę do siebie – szepnęła z łzą w oku.
- Nie uciekaj…
- To ty uciekasz do sypialni zostawiając mnie tu – szepnęła a po policzku pociekła jej łza.
- Chcesz, chciałaś iść ze mną?
- Ja…
- Dona, chodź – powiedziałem i wziąłem ją na ręce – nie chciałem cię tam brać byś nie pomyślała że chce cię wykorzystać. Ja chce twojego szczęścia, tylko wtedy będę szczęśliwy. Jesteś moją księżniczką, moim powietrzem i życiem. Zacznijmy od przyjaźni, śpij u mnie i bądź ze mną. Przejdźmy do miłości która i tak już jest, ale nie róbmy niczego pochopnie. Poczekajmy – powiedziałem i pocałowałem ją w czoło – będę twoim aniołem.
- A ja twoim aniołem, nie zranisz mnie?
- Nie księżniczko, nigdy – szepnąłem i położyłem ją do łóżka.
- Czekaj, ściągnę spodenki dasz mi jakąś koszulkę, taką dłuższą.
- Jasne, czekaj… - rzuciłem jej koszulkę – wyjdę.
- Jak chcesz – powiedziała a ja zostałem, stała się odważniejsza niż na scenie. Choć właściwie już tam była odważna, zaśpiewała przed tysiącami ludzi i nawet nie zafałszowała.
- Dobranoc księżniczko – powiedziałem gdy położyłem się obok niej – Masz śliczny głos – dodałem i zacząłem nucić piosenki by zasnęła, spała wtulając się w moją pierś. Gdy się obudziliśmy Lou wychodził do sklepu. Niall siedział w oknie, Zayn brał prysznic a Liam jeszcze spał co było dziwne.
Po chwili usłyszeliśmy klakson, Niall zbieg z okna i nic nie mówiąc wybiegł.
chce kolejny wciągnęło mnie to plisss daj next pliss :-) czekam z niecierpliwością na 1 rozdział :-)
OdpowiedzUsuń